czwartek, 29 stycznia 2015

1. Blackwater – 1

Zimne Doły przestały istnieć. Odkąd umarło moje Casterly Rock, nie potrafię grać dłużej w jednym otoczeniu, denerwuję się i je usuwam. Zimne Doły miały aż trzy wersje. Może to pechowa nazwa? Dlatego teraz powstał Trident – nazwa zapożyczona z „Pieśni Lodu i Ognia” (tak samo jak moje kochane Casterly Rock, może tak uda mi się zagrać dłużej niż do trzeciego pokolenia). No i Trident nie leży w Polsce, dlatego mogę do woli korzystać z tego i mieć ciemnoskórych mieszkańców.


Abraham i Lynette Blackwater wprowadzili się do niewielkiego domu przy Czerwonych Widłach. Lynette kocha grzebać w ziemi i marzy o własnym spożywczaku, ale na razie nawet nie myśli o tym poważnie, ponieważ razem z mężem są bardzo zadłużeni (bo u mnie w grze każdy „kaching” trzeba oddać, a o „motherlode” simowie mogą sobie jedynie pomarzyć).

Lyn, od razu po rozpakowaniu się w nowym miejscu zamieszkania, zaczęła sadzić pomidory.

No a jakiś czas później zaczęły się wymioty, których wcale nie spowodowały warzywa.

Abraham znalazł pracę w policji, a że pracował na nocną zmianę, zdarzało mu się mdleć z przemęczenia po przyjeździe do domu.

Okazało się, że Lynette jest w ciąży. Kilka miesięcy później na świat przyszła Gilly (wow, moja pierwsza blondynka urodzona w grze od czasów Casterly Rock (albo tam też się nie urodziła żadna?)).

Owoce drzewa cytrynowego w końcu dojrzały, a na warzywa też wkrótce potem przyszła pora.

Zapracowany Abe także znajdował czas dla córki. Gdyby tylko najpierw ją przewinął

– Co powiesz na jeszcze jedno dziecko?
– Nie.

No cóż… Nie da się zadowolić każdego.

Lynette była przez ciążę i opiekę nad Gilly tak przemęczona, że jej ogródek cały zarósł i nie dało się go odratować. Większość roślin nadawało się na kompost (chociaż na zdjęciu wyżej jeszcze nie jest tak źle).

Gilly wyrosła na jasnowłosą ślicznotkę.

Lynette zaczęła mi mdleć z przemęczenia. Gilly grzecznie potrafiła zająć się sobą, kiedy matka odsypiała nieprzespane noce.

Wkrótce Lynette urodziła bliźniaki. Kolejną blondyneczkę – Isolde i rudowłosego Tristana.

Abe w końcu zaczął pracować o przyzwoitych porach i popołudniami mógł pomóc Lynette w opiece nad dziećmi.

Gilly stała się dzieckiem.
(dlaczego simy brzydną mi z wiekiem?)

Wkrótce Tristan i Isolde też doczekali się urodzin.

Lyn i Abraham wspólnie nauczali dzieci umiejętności (akurat po ich urodzinach Abe miał wolne w pracy, ha!).

Gilly wolała zajmować się siostrą zamiast bratem. „Hej! Ona wygląda jak ja w jej wieku!”

3 komentarze:

  1. kurcze szkoda otoczenia, bo bardzo lubiłam rodzinki z Zimnych Dołów :c
    no co ty gadasz? Gilly jest śliczna! w ogóle chyba najbardziej podobają mi się blond simowie<3 jestem mega ciekawa jak się potoczy życie jej i bliźniakom, swoją drogą są urocze<3
    pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne dzieciaczki<3 Fajnie wymieszały się geny u bliźniaków - Tristan rudy po mamie, a Isolde blondynka po tacie ^^ Jak tak pomyślę, to też mam mało blond simów, najwięcej brunetów ^^ Biedni Abraham i Lynette, mdlą z przemęczenia, oby dzieci wyrosły na porządnych simów i w przyszłości pomagały swoim rodzicom ;)
    Ogólnie jestem pierwszy raz na Twoim blogu, ale ciekawi mnie jak potoczy się życie Twojej rodzinki, więc pewnie będę tu zaglądać :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, rany! Bardzo dziękuję!
      Ja właśnie zauważyłam, że ciemnowłosi simowie rodzą mi się najczęściej (a jeśli mam kogoś o czarnych/brązowych włosach i blond/rudych to jeszcze NIGDY nie urodziło mi się dziecko z jaśniejszym odcieniem, jeśli w drzewie genealogicznym ktoś wyżej nie miał takiego koloru).

      Usuń

Archiwum bloga