wtorek, 9 maja 2017

30. Rodzina Lovejoy – 1

Powstali jakoś w zeszłym roku, do tej pory na blogu nie pojawili się nawet w tle. Chyba. Gdyby nie moje lenistwo i, och, tyle zdjęć u Faradayów, innym razem, teraz też by się nie pojawili. I chyba trochę zdjęć z środka przepadło. Ech.


Michael i Tilda Lovejoy zjawili się w Casterly Rock, po tym jak Tildę osądzono o czarnoksięstwo w ich rodzinnej wsi. Nietypowe śmierci mieszkańców tamtejszy lud momentalnie przypisał Tildzie, która od dziecka przejawiała oznaki magii. Chociaż kobieta była niewinna, a za sprawą morderstw stał ktoś zupełnie inny, nie przeszkodziło to mieszkańcom w urządzeniu polowania na czarownicę.

Jak każdej typowej wiedźmie, Tildzie towarzyszył kot, Salem. Nie był jednak czarny.

Chociaż Lovejoyowie zamieszkali w lesie, daleko od centrum miasteczka, a Tilda rzadko kiedy opuszczała teren domu i tak zaczęła ukrywać swoje nietypowo żółte oczy za soczewkami.

Niemal tradycją stało się to, że po powrocie Michaela z pracy, małżeństwo rozgrywało wspólnie partyjkę szachów. Ale najczęściej Michael grał sam ze sobą, ponieważ do jego awansów wymagana była logika, a zdaniem Tildy rozgrywki szachowe trwały zbyt długo. Była zbyt niecierpliwa.

I stało się – Tilda i Michael spodziewali się już dawno planowanego dziecka.

Pocałunki z mężem pocałunkami, ale Salem domagał się pieszczot i uwagi.

W tajemnicy przed Michaelem, Tilda nadal studiowała magię. Jedno z pomieszczenie w domu zaczarowała tak, że mężczyzna zapomniał o nim i ignorował istnienie dodatkowego pokoju, kiedy mijał drzwi prowadzące do niego.

Po paru miesiącach na świat przyszedł Sebastian, a Michael odetchnął z ulgą na widok jego zielonych oczu odziedziczonych po nim samym – chłopiec był niemagiczny.

Opieka nad maleństwem sprawiała Tildzie wiele radości, chociaż gdzieś w głębi siebie odczuwała lekki żal, że dziecko pod pewnymi względami nie było podobne do niej.

Salem to też taki dzieciak Tildy i był traktowany prawie na równi z Sebastianem (bo dziecko wymaga jednak więcej opieki).

Ukochany syn tatusia.

Czasami obowiązków domowych Tilda miała po dziurki w nosie i kiedy akurat Michael był w pracy, korzystała z bardzo przydatnego zaklęcia, które przywoływało Widmowego Asystenta, żeby ją wyręczył w niektórych sprawach.

Sebastian podrósł, kiedy Tilda była w kolejnej ciąży (i tutaj gdzieś mniej więcej w tym miejscu, trochę wcześniej, przepadły mi zdjęcia. ewentualnie przypadkowo nie zostały w ogóle zrobione, bo zapomniało mi się odpalić frapsa – nie wiem).

Kiedy Lovejoyowie spędzali beztrosko poranek na rodzinnej zabawie, Tilda zaczęła rodzić. I wkrótce do ich niewielkiego domu dołączył kolejny mieszkaniec, Malcolm. Ku przerażeniu Michaela i skrywanej radości Tildy – chłopiec miał żółte oczy.

Z tego powodu Tilda postanowiła zdjąć te przeklęte soczewki.

Tilda nadal korzystała z pomocy Widmowego Asystenta. Kiedy ma się na wychowaniu dwójkę dzieci, w tym jedno niemowlę, nawet najmniejsza pomoc potrafi nieźle odciążyć człowieka.

A kiedy Widmowy Asystent nie miał nic do roboty, popijał sobie wodę ze szklanki. Tildzie zdarzało się czasami zapomnieć, żeby go odwołać…

I przez to zapominalstwo Tilda została przyłapana przez Michaela, który wrócił raz wcześniej z pracy, na uprawianiu czarów (a raczej jego skutkach). Z tego powodu kłócili się bardzo ostro, każdy miał swoje argumenty, ale po jednym pytaniu Michalea, Tilda zamilkła i natychmiast opuściła dom.
– Znowu chcesz kogoś przez przypadek zabić?
Tilda nie była odpowiedzialna za zgony tamtych mieszkańców. I może mogłaby nadal żyć z Michaelem w rodzinnej wsi, gdyby jej magia nie wymknęła się spod kontroli, kiedy jedna z wieśniaczek zaczęła rzucać w nią kamieniami. I przypłaciła za ten czyn życiem.

Na czas nieobecności Tildy, wyczerpany po pracy Michael zajął się dzieciakami najlepiej jak mógł.

Po powrocie do domu, Tilda zdjęła z dodatkowego pokoju czar iluzji i przeniosła do niego łóżeczka dzieci, obiecując sobie, że już nigdy nie da Michaelowi powodów do zmartwień.

Następnego ranka ponownie założyła soczewki i zajęła się nauczaniem chodzenia starszego syna.

Michael był z żony bardzo dumny. Przeprosił ją za tamte krzyki i wyjaśnił, że naprawdę bał się powtórki z tamtych wydarzeń, chociaż wie, że Tilda celowo nie skrzywdziłaby nawet muchy.

…już nawet w takich momentach, Tilda nie pomagała sobie magią.

Kiedy Malcolm miał urodziny, Tilda – o czym wiedział Michael – ostatni raz skorzystała z czarów, zmieniając młodszemu synowi kolor oczu i blokując jego wrodzone zdolności magiczne.

Tilda, pomimo różnic w wyglądzie, widziała w Malcolmie małą kopię siebie, przez co poświęcała mu znacznie więcej uwagi niż Sebastianowi.

…przegapiła nawet urodziny starszego syna, który okłamał ojca, po jego późnym dosyć późnym powrocie z pracy, że w dniu urodzin bawił się z mamą świetnie.

W przeciwieństwie do Sebastiana, Salem potrafił skutecznie ubiegać o uwagę Tildy.

– Malcolm, Malcolm, kto z ciebie wyrośnie? – zastanawiał się czasem na głos Michael.

…i kolejne zmagania Tildy z popsutymi sprzętami domowymi.

…namiętne pocałunki, gdy za ścianą najstarszy syn jeszcze głęboko spał.

W dniach wolnych od pracy, Michael pomagał Tildzie w obowiązkach domowych oraz w pracy w ogrodzie, który nieźle się zachwaścił.

…bo nic nie może się zmarnować?

Rodzinne śniadanie w wykonaniu Lovejoyów. Tylko Tilda zmieniła piżamę na ubranie codzienne.

– Nieładnie gryźć moje łóżko, Salem! Zły kot!

No cóż… Sebastian nie potrafił być surowy dla białego kocura. Ledwo go zganił i już w ramach przeprosin częstował go smakołykiem. Ale nie każdy chłopak musi być twardy. Zwłaszcza w stosunku do kotów, prawda?

I w końcu Malcolm również miał urodziny!

2 komentarze:

  1. Czarownica bez twarzy! Boska *.* Świetne zdjęcia, dodaję do obs, my dwójkowi musimy się trzymać razem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że jesteś moim ogromnym kopniakiem do działania w simowej sferze. Uwielbiam te przemieszanie obiektów, ubrań, fryzur pobranych i maxisowskich. Zawsze mnie to inspiruje i nadaje takiej niepowtarzalności tym podstawowym rzeczom stworzonym przez autora i dzięki temu więcej odkrywam w mojej grze, np. ostatnio super tapety, W rzeczy samej "maxisowskie rzeczy nie muszą być najgorsze". Poza tym fajnie, że pokazane jest tutaj 'nieprzesłodzone' małżeństwo - potrafią się też kłócić :D Oczywiście czarownica jest bohaterką tego postu haha :D
    Trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga