Dzisiaj – chyba wyjątkowo – będzie mniej więcej tyle samo zdjęć co tekstu z tym, że tekstu będzie raczej niewiele. W końcu udało mi się wysłać Blackwaterów na wakacje. W nagrodę za to, że napisałam rozprawkę – tym razem obyło się bez łez.
Kiedy Gilly poznawała smak studenckiego życia, Abraham – któremu udało się odłożyć trochę pieniędzy – zabrał Lynette, Tristana i Isolde na Wyspę Twikki. Mieli spędzić tam zaledwie kilka dni, a hotel w którym mieli nocować nie należał do jednego z tych najbardziej luksusowych, ale i tak wszyscy byli bardzo zadowoleni – to były ich pierwsze wakacje za granicą.
Isolde, od razu po zameldowaniu się w hotelu, chciała mieć zdjęcie na tle palm i hotelowego basenu. Oczywiście Tristana też udało jej się zmusić do pozowania.
Chociaż – jak już wspominałam – hotel nie należał do tych najbardziej luksusowych, był całkiem przytulnie urządzony, a łóżka były miękkie. Czego można chcieć więcej?
Po rozpakowaniu się, Blackwaterowie udali się się na pobliską plażę.
Lynette pół dnia przeleżała, opalając się.
Abraham uczył się – i ostatecznie nauczył – tańca w ogniu.
Tristan, w zadumie, obserwował fale. Jakiś czas temu zorientował się, że czuje do kogoś coś, czego nigdy nie powinien czuć, przez co był bardzo zagubiony.
A Isolde, jak to Isolde, flirtowała z jakimś chłopcem. Odkąd zdała sobie sprawę, że jest całkiem atrakcyjną dziewczyną, zaczęła to wykorzystywać. Niewinne flirty czy tam góra kilkutygodniowe związki nic dla niej nie znaczyły, ale lubiła czuć zainteresowanie ze strony płci przeciwnej.
Kiedy Tristan – przechodząc akurat obok – zobaczył jak Isolde uśmiecha się zalotnie do kolejnego chłopca, bardzo się zirytował. W końcu wygarnął Isolde, co myśli o jej zachowaniu.
– Mam już tego dość, rozumiesz? Ciągle widzę cię z innymi facetami! – Tristan prawie krzyczał.
– Daj spokój, Tristan. Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził – odpowiedziała Isolde spokojnie.
– Nie mówię tylko o dzisiejszym dniu – prychnął Tristan. – Ciągle wymykasz się z domu, szlajasz po nocach z jakimś debilami, a w szkole, jakbyś jeszcze nie wiedziała, masz opinię łatwej idiotki…
– Daj spokój, Tristan. Niewinny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził – odpowiedziała Isolde spokojnie.
– Nie mówię tylko o dzisiejszym dniu – prychnął Tristan. – Ciągle wymykasz się z domu, szlajasz po nocach z jakimś debilami, a w szkole, jakbyś jeszcze nie wiedziała, masz opinię łatwej idiotki…
Isolde rzuciła Tristanowi wściekłe spojrzenie, po czym odeszła, zostawiając go samego.
Wieczorem cała czwórka odwiedziła Świątynię Jumboka IV.
Abraham i spalona od słońca Lynette usiedli na brzegu wielkiego posągu-wodospadu. Ekhm.
Tristan jako jedyny okazał szacunek temu miejscu i wrzucił do wody monetę w ofierze.
Po powrocie do hotelu, Isolde odwiedziła Tristana w jego pokoju. Twierdziła, że muszą poważnie porozmawiać.
– Podobam ci się – stwierdziła bez owijania w bawełnę, kiedy usiedli na krzesłach.
– S-słucham? – wyjąkał Tristan, a jego serce zaczęło bić mocniej. Wiedział, że jego bliźniaczka ma rację, już od jakiegoś czasu czuł do niej coś więcej niż brat powinien czuć do siostry. – Chyba uderzyłaś się w głowę. Kocham cię, owszem, ale jak siostrę którą jesteś – powiedział z nadzieją, że mu uwierzy.
– Ach, tak? – Isolde uniosła brwi.
To powiedziawszy, Isolde podniosła się z krzesła i chwyciła Tristana za nadgarstek, nakazując mu zrobić to samo. Kiedy już oboje stali, Isolde zbliżyła swoje usta do ust zdezorientowanego Tristana i pocałowała go czule.
A Tristan, ignorując głos zdrowego rozsądku, odwzajemnił ten pocałunek. Pocałunek o którym marzył od miesięcy.
Nazajutrz Blackwaterowie ponownie wybrali się na plażę, a Isolde zachowywała się jak gdyby poprzedniego wieczoru nic się nie wydarzyło.
Lynette, po tym jak niemal cały poprzedni dzień spędziła na opalaniu się, wolała popływać razem z Abrahamem.
Tym razem to Isolde planowała przeleżeć cały dzień na plaży.
Tristan – zły na Isolde za to, że ta zachowywała się jakby nocą do niczego nie doszło –postanowił wyżyć się na manekinie pirata. Później, kiedy trochę ochłonął, wszedł na bocianie gniazdo pirackiego statku i patrzył na ocean, wciąż myśląc o swej jasnowłosej siostrze.
Isolde, tak jak jej matka poprzedniego dnia, spaliła się na słońcu.
Później Abraham dał pokaz tańca w ogniu (albo tańca z ogniem, nie pamiętam). Isolde przez cały czas patrzyła na Tristana ukradkiem, ale chłopak starał się ją ignorować.
Wieczorem Abe i Lynette wybrali się na jakąś hawajską imprezę. Korzystając z okazji, Isolde zaprosiła Tristana do pokoju, który dzieliła z rodzicami. Rudzielec był zaskoczony, widząc siostrę w samej bieliźnie, ale kiedy ta gestem dłoni nakazała mu się położyć obok niej – zrobił to.
I przygarnął ją do siebie, tak jak marzył o tym, nie do końca świadomie, od zawsze. Nie wiedział, że dla Isolde to nic nie znaczy, że jego siostra chce tylko zasmakować kolejnego, nowego doświadczenia.
– Pewnie wyglądam jak pomidor – westchnęła Isolde.
– Wyglądasz pięknie – odpowiedział Tristan.
A później doszło do zbliżenia. Zbliżenia pomiędzy bratem i siostrą.
– Pewnie wyglądam jak pomidor – westchnęła Isolde.
– Wyglądasz pięknie – odpowiedział Tristan.
A później doszło do zbliżenia. Zbliżenia pomiędzy bratem i siostrą.
Ostatnie godziny na wyspie Twikki, Blackwaterowie spędzili na korzystaniu z hotelowego basenu i na nauce tańca hula.
Nigdy nie myślałam, że Czarnewody są aż takie chytre.
OdpowiedzUsuńXdddd
OdpowiedzUsuńCiekawe, co z tego wyjdzie. Dobry odcinek!
SPOOOILER Na pewno nie dziecko (bo to dziwnie później wygląda w drzewach genealogicznych - wiem z własnego doświadczenia).
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dziwnie to wyszło. Bo dialogi (które chciałam wprowadzić od czasów photobloga, ale chyba jednak z nich zrezygnuję) są jakieś takie drętwe. [*]
A mnie właśnie dialogi tutaj ujęły: i słowa wypowiadane przez bohaterów i komenty do tych słów ;)
UsuńDodaaj notkę. Tak tylko. Mówię. Tzn. piszę.
Omg, to bardzo miłe!
UsuńDodałabym, ale nie mam zdjęć, bo mi się nie chce studentami grać. PS: Chyba zaraz zagram w DA.
o, się narobiło o_O ja mogę zrozumieć, że żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek, ale żeby kaziroctwoXD fajny pomysł z tymi dialogami, tak urozmaicają całe fotostory :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! ♥
No cóż... odkąd powróciłam do gry w dwójkę za każdym razem miałam - lub planowałam mieć - w mieście jakiś związek kazirodczy. Uroki naoglądania się "Gry o tron". [*] Żeby nie było - uważam, że w normalnym życiu coś takiego nie powinno mieć miejsca (ha, nawet miałam taki argument w mojej rozprawce o tematyce "czy miłość może być występkiem"), ale to tylko gra. Tutaj lubię mieszać.
UsuńA co dialogów - jak już pisałam wyżej - wydają mi się jakieś drętwe (jak z nich nie zrezygnuję to może się poprawią), ale chciałam je wprowadzić od czasów mojego photobloga (na którym nie było zbytnio na nie miejsca).
Również pozdrawiam. ^.^