Dawno mnie tutaj nie było, bo dawno nie grałam w simsy (od maja jakoś), ale udało mi się w końcu odpalić grę i „posunęłam” historię rodzin z Casterly Rock nieco do przodu.
James i Astrid mieszkali w Casterly Rock od urodzenia. Znali się od najmłodszych lat, mieszkając po sąsiedzku, chodzili do tej samej klasy. Zaczęli się ze sobą spotykać jeszcze w gimnazjum i wiele osób dziwiło się, że ich młodzieńcza miłość przetrwała tak długo, że w końcu się pobrali.
Po ślubie zeszli z głowy rodzicom Jamesa, u których przez dwa lata mieszkali, i ze wspólnych oszczędności zakupili niewielki domek na drugim końcu Casterly Rock. A w międzyczasie Astrid zaszła w ciążę.
Na świat przyszło pierwsze, i ostatnie, dziecko Forestów – mały, jasnoskóry Noah. Ciemne włosy odziedziczył po matce, brązowe oczy po ojcu.
Czas gnał nieubłaganie i Noah wyrósł z pieluch i zmienił się w sympatycznego chłopca o ciepłym spojrzeniu.
(Niestety nie zrobiłam zdjęć, kiedy był dzieckiem. Grr.)
Wkrótce Noah wyjechał na studia do Lannisportu, gdzie poznał miłość swojego życia – Cassandrę Pressly. Pobrali się szybko po ukończeniu studiów, po powrocie do Casterly Rock.
Noah i Cassie zamieszkali w – nieco rozbudowanym – domu Forestów.
Astrid i James bardzo polubili Cassie – z wzajemnością, lecz zdaniem dziewczyny zdecydowanie zbyt często poruszali temat wnucząt.
No cóż… Cassie szybko się domyśliła, że poranne wymioty wcale nie są spowodowane zepsutym kurczakiem, którego nawet nie jadła.
I ojciec, i matka, i babcia, i dziadek – którego na zdjęciu nie ma – nie mogli się doczekać aż urodzi się młody (lub młoda) Forest.
Niedoszła matka się załamała. Noah też bardzo ciężko to znosił, ale przy Cassie starał się być uśmiechnięty, próbował ją pocieszyć i dodać jej otuchy. Niestety z marnym skutkiem, bo z Cassie było coraz gorzej – przestała jeść, wychodzić z domu…
Astrid martwiła się o swoją synową. Starała się ją pocieszyć. Niestety, tak jak w przypadku prób Noaha, na niewiele się to zdało.
było tak familijnie na początku, a potem... nawet nie wiesz, jakiego szoka wywołałaś na mojej twarzy kiedy przeczytałam, że Cassie poroniła i oboje z Noah('em?) stracili dziecko... chociaż nie potrafię sobie wyobrazić jakie uczucia towarzyszą przy stracie potomka, naprawdę mi jej szkoda:"( ale, czas leczy rany i może któregoś dnia spróbują ponownego zostania rodzicami?
OdpowiedzUsuńczekam na kolejnego posta, co jak co ale Twoje są wyjątkowo ciekawe:D buzi!
Ciążowy ciuszek Astrid to mój ulubiony z tych "domyślnych" z TS2 :) Szkoda, że Noah nie ma rodzeństwa, ale to nic. Cassie ma uroczą fryzurkę :D
OdpowiedzUsuńDla mnie także było szokiem, że biedna poroniła, myślałam, że na tamtym zdjęciu rodzi... ale jak zobaczyłam, że zdjęcie niżej płacze i przeczytałam dlaczego... eh :( Ciekawe czy po takim doświadczeniu będzie w ogóle chciała starać się o następne dziecko :( Oby rodzina, tak jak do tej pory to robi, nie zostawiała jej teraz samej sobie.
Pozdrawiam i czekam na kolejną część :)
A ja się nie będę rozpisywać - po prostu fajny blog. (y)
OdpowiedzUsuńJestem tutaj chyba dopiero pierwszy raz. Naprawdę przyjemna rodzinka z ciekawą historią :) Widzę również bardzo ładne obiekty nieoficjalne, chyba w stylu Maxis Match! Ogromnie szkoda, że Cassie poroniła - biedni są z Noahem :c Oby rodzina ich nadal wspierała, a w przyszłości może uda im się doczekać potomka!
OdpowiedzUsuń