Chce mi się w trójkę. Kto by pomyślał, że jeden z odcinków durnego spin-offu durnego „The Walking Dead” może być taki inspirujący (ja kocham twd, serio, ale prawda jest taka, że bywa bardzo durne). No a trójeczka nadaje się najbardziej przez „Rajską Wyspę”. No i grafika jakoś tak bardziej mi do tego pasuje. Gdybym jeszcze ogarniała CAW, ech (w internetach nie znalazłam odpowiednich wysp).
Ale wracając do dwójki – zdjęcia zalegają, a ja, już od dłuższego czasu, totalnie nie umiem w pisanie czegokolwiek. Serio, nie potrafię nawet podpisać kilkunastu-kilkudziesięciu zdjęć i męczę tę nocię od x czasu.
+ Zastanawiam się nad wstawianiem nieco większych zdjęć (takiej wielkości, jaka jest teraz po kliknięciu), byłyby bardziej czytelne… Ale obecna wielkość bardziej pasuje do tego wąskiego pseudoszablonu, a nie chcę go poszerzać, bo lubię kiedy jest wąsko. W sensie nie wystawałyby poza, eee, pole tekstu, ale i tak chyba byłoby mniej estetycznie. Nie wiem, co z tym zrobić.
Isaac nigdy wcześniej nie był tak wściekły, jak w chwili, w której dowiedział się, że został zdradzony nie tylko fizycznie. I nigdy wcześniej nie czuł się aż tak beznadziejnie, jak chwilę po bójce z Leithem, kiedy wyszedł na świeże powietrze, żeby ochłonąć.
To, że Gilly, jego była dziewczyna, zdradziła go, a potem zachowywała się jak gdyby nic się nie stało, bolało znacznie mniej niż zdrada ze strony najlepszego przyjaciela. Leith miał tyle okazji, żeby porozmawiać z nim szczerze, a Isaac prawdopodobnie by mu – im – wybaczył. Lubił Gilly, ale przyjaźń z dzieciństwa była dla niego ważniejsza niż nastoletnie zauroczenie. Ale Leith milczał na ten temat przez kilka miesięcy i Isaac w tamtej chwili czuł, że już nigdy mu nie zaufa…
To, że Gilly, jego była dziewczyna, zdradziła go, a potem zachowywała się jak gdyby nic się nie stało, bolało znacznie mniej niż zdrada ze strony najlepszego przyjaciela. Leith miał tyle okazji, żeby porozmawiać z nim szczerze, a Isaac prawdopodobnie by mu – im – wybaczył. Lubił Gilly, ale przyjaźń z dzieciństwa była dla niego ważniejsza niż nastoletnie zauroczenie. Ale Leith milczał na ten temat przez kilka miesięcy i Isaac w tamtej chwili czuł, że już nigdy mu nie zaufa…
Nagle obok Isaaca usiadła dziewczyna, którą ten kojarzył tylko z widzenia.
– Ciężki wieczór, co? – spytała po prostu, a Isaac spojrzał na nią niechętnie, licząc na to, że odczyta jego spojrzenie jako „weź wyjdź”. Ale ona tylko wzruszyła ramionami. – Gwendolyn – rzekła po chwili.
Isaacowi zajęło moment zorientowanie się, o co chodziło tej dziewczynie.
– Isaac – przedstawił się.
Isaac i Gwen zaczęli spędzać ze sobą naprawdę sporo czasu. Isaac czasami miał z tego powodu wyrzuty sumienia, ponieważ odnosił wrażenie, że w ten sposób próbuje zastąpić jakoś brak Leitha.
…a później brak Gilly.
Ale z czasem Isaac zdał sobie sprawę, że naprawdę kocha Gwendolyn. Przy Gilly nigdy nie czuł czegoś takiego.
Pobrali się jeszcze na studiach, szybko i bez wielkiego przyjęcia. Isaac obawiał się reakcji ojca na wieść o tej decyzji, ale Neville przyjął to zaskakująco dobrze (w końcu kochał swojego syna i cieszył się jego szczęściem, chociaż nie zawsze potrafił to właściwie okazać).
Sun polubiła Gwen, a nawet zaczęła traktować ją jak przyjaciółkę. Zwierzała jej się z sekretów i planów na przyszłość.
Isaac rozpoczął pracę w wojsku. Natomiast Gwendolyn z karierą postanowiła zaczekać, ponieważ zaszła w ciążę. (Starkówna nie chce, żeby rodzice byli emerytami, kiedy ich dzieci są nastolatkami – stąd te szybkie ciąże. Ale naprawię to, kiedyś.)
Rodzina wyczekiwała przyjścia na świat kolejnego Summerfielda. Cóż, Gwen i jej brzuch mogli się poczuć rozpieszczani.
Isaac starał się spędzać chociaż odrobinę więcej czasu z młodszą siostrą. Zwłaszcza, że ta wkrótce wybierała się na studia. (Sun zmieniała ubrania, naprawdę. Po prostu robiłam za mało zdjęć i Sun trafiały się akurat w tym ubraniu.)
W Casterly Rock czas płynął szybko i zanim Gwen zdążyła przyzwyczaić się do tego, że zostanie matką, urodziła syna – Lee.
Lee od razu skradł serce babci Meery i dziadka Neville'a. Zresztą… to chyba nic dziwnego?
Gwendolyn z teściami dogadywała się naprawdę dobrze – zwłaszcza z Neville'em, który na początku, z niewiadomych przyczyn, wydawał jej się trochę przerażający.
Przy Lee, Meera nie mogła się nadziwić, jak to możliwe, że została już babcią. Przecież niedawno Isaac i Sun byli małymi dziećmi!
„Małe simy tak szybko rosną” – myślała Gwen, trzymając Lee na rękach. Miała wrażenie, jakby urodziła go zaledwie kilka dni temu, a teraz mogła patrzeć, jak ten raczkuje po podłodze.
Ja jestem niesamowicie uzależniona od TWD. ._. Chociaż przyznam, że najbardziej wciągnął mnie chyba 1 sezon. :) Szkoda mi było Isaaca, ale z dwojga złego dobrze, że tak się stało. Gwen, jaka pięknotka! Dobrze, że dogaduje się z teściami. :) Lee to kochanu chłopiec, widać, że jest otoczony miłością. ;)
OdpowiedzUsuńOd TWD zaczęła się moja miłość do post-apo. TWD wyleczyło mnie z lęku przed zombie (chore kreskówki z dzieciństwa). Szkoda, że z sezonu na sezon jest coraz gorzej (a wątek Alexandrii zapowiadał się dobrze).
UsuńJak jest jedno dziecko, to przynajmniej nie zapominam o robieniu zdjęć. </3
Gwen, jaka ślicznota ;O Ty robiłaś czy sama się zrobiła (bez skojarzeń XD)? Miło się czytało, chciałbym szybko przeczytać kolejny "rozdział"(chyba mogę to tak nazwać).
OdpowiedzUsuńRobiłam, nie chcę połączyć całego miasteczka więzami rodzinnymi (a było blisko, ale się zorientowałam!). Dziękuję. Cóż, Summerfieldów raczej szybko tu nie będzie (chociaż za dwie notki Sun dostanie chwilę).
UsuńIsaac pasuje o wiele bardziej do (PRZEPIĘKNEJ) Gwen niż do Gilly, dobrze, że ostatecznie każde z nich znalazło szczęście. tylko szkoda trochę przyjaźni Leitha i Isaaca :'c uwielbiam te mini dialogi w każdej części! a Lee jak to wszystkie dzieciaki z Casterly Rock jest przeuroczy<3 chyba bardziej wdał się w ojca. na te szybkie starzenie się simów polecam Ci InSimenatora, możesz odejmować i dodawać dni życia simów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! ♥
Ale się wszyscy na Gwen uwzięli. xD To totalnie nie mój typ urody (głównie chodzi o karnację - taka niby opalona, nie przepadam, wolę bladość/ciemną skórę), ale potrzebowałam różnorodności, chociaż i tak wydaje mi się, że wszyscy są na jedno kopyto.
UsuńNiedawno urodził mi się niezbyt urodziwy dzieciak (w końcu!), ale nie mam pojęcia jak wymieszały się te geny, bo twarz jego brata jest okey.
Z InSimenatora w tej chwili korzystam, ale potrzebowałam czegoś... stabilniejszego (?). I znalazłam to (ale zacznie działać dopiero po urodzinach): http://www.selzisims.de/2008/03/03/andern-der-lebensphasendauern/