wtorek, 17 maja 2016

15. Rodzina Underhill – 3, rodzina Forest – 2

Nadal jestem zła na Cassandrę i simsy za to, że poroniła. Zwłaszcza, że całkiem niedawno grałam w Weronie tzw. rodziną Test i żadna loszka tam nie poroniła ani razu, chociaż ci simowie czasami nie potrafili ogarnąć swojego życia. (Jak ogarnę CR, to może wrzucę screeny z tamtej rodziny, bo to była całkiem interesująca rozgrywka, a przygotowanie przez sima posiłku dla całej rodziny, albo umycie dzieciaka wywoływało u mnie tyle emooocji.)
W ogóle, to planuję stworzyć nową zakładkę/stronę/kij z nazwą. Taką ogólną o Casterly Rock. I byłyby tam też powiązania rodzin wypisane. Od jakiegoś czasu planuję to zrobić, ale jestem leniem, ech.
PS: To, że dodaję te rodziny w jednym poście, nie znaczy, że są (albo będą) ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane. Po prostu zdjęć jest u nich niewiele.
PS2: Uznajmy, że w simsach zabezpieczenia a) często zawodzą, b) są mniej skuteczne niż te, eee, nasze.


Sun Summerfield i Hyperion Underhill poznali się już jako dzieci, ale przez to, że chodzili do różnych szkół ich znajomość z czasem ograniczyła się do krótkiego „cześć”, kiedy zdarzyło im się minąć na ulicy. Dopiero na studiach w Lannisporcie – gdzie się okazało, że zamieszkali w tym samym akademiku – odbudowali znajomość, która później przerodziła się w przyjaźń, a potem w miłość.

Przed powrotem do Casterly Rock, Hyperion zaproponował Sun, żeby wprowadziła się do niego. Sun zgodziła się. W jej rodzinnym domu i tak nie było zbyt wiele miejsca, a na dodatek, z tego, co słyszała od matki, Gwendolyn ponownie zaszła w ciążę.
Rita i Hector wciąż nie mogli się nadziwić temu, że ich syn jest w związku z „małą Sun od Summerfieldów”. Pamiętali, kiedy jako mała dziewczynka przychodziła odwiedzać Hyperiona.

Kilka tygodni później, w odremontowanym pokoju, należącym niegdyś tylko do Demeter, Hyperion poprosił Sun o rękę. Odpowiedź nie była zaskakująca  dziewczyna, wołając: tak, tak, tak!”, rzuciła mu się w ramiona.

Rita nadal większość czasu spędzała, tworząc bukiety. A już wkrótce miała otworzyć własną kwiaciarnię. Jej marzenie jednak miało się spełnić.
– Szkoda, że do tej pory zdążyłam się pomarszczyć – wzdychała pod nosem niezadowolona.

Jeszcze przed ślubem, Hyperion zaczął przeczesywać gazety i strony internetowe z nadzieją na znalezienie jakiejś przyzwoitej oferty pracy. Cóż, od jakiegoś czasu w Casterly Rock było to raczej trudne. (Po cóż nam były studia, wykształcenie, skoro pracowników i tak nie potrzeba?” – dramatyzowałam czasami Sun.)

Po skromnym ślubie i weselu, Sun i Hyperion  zupełnie bez pracy, nie licząc obowiązków domowych, których, dzieląc na trzy i pół osoby (Hector zajmował się głównie sprawdzaniem kartkówek i testów), nie było wiele – cieszyli się swoją obecnością niemal nieustannie.

Kiedy Sun zaczęła wymiotować, była pewna, że to przez ciążę. Nieprzyjemne uczucie, wydostającego się na zewnątrz, niestrawionego jedzenia nie spotkało jej nigdy wcześniej.

Hyperion, dzięki pomocy znajomego ze studiów, Tristana Blackwatera, dostał posadę w laboratorium naukowym. Pomoc i bezinteresowność Blackwatera była dla Hyperiona co najmniej zaskakująca, gdyż, krótko mówiąc, nie byli sobie bliscy. Ot, znali się z widzenia i może czasami zdarzyło im się wymienić ze sobą kilka zdań.

Sun wyznała Hyperionowi, że jest w ciąży. A on? Niemęsko się wzruszył, co Sun wypominała mu później wielokrotnie, uśmiechając się czule.

Rita oficjalnie otworzyła przydomową kwiaciarnię. Niestety, póki co, nie mogła sobie pozwolić na zatrudnienie jakichkolwiek pracowników i wszystkim musiała zajmować się sama. Jednak narzekać z tego powodu nie zamierzała. 

Kilka miesięcy od otwarcia kwiaciarni Rity urodziła się Artemis. Hyperion i Sun zgodnie stwierdzili, że jak na razie, mała jest najbardziej podobna do babci Underhill.
.

Astrid i James uważali, że pora w końcu sprzedać (albo gdzieś wynieść) meble przeznaczone dla ich niedoszłego wnuka, lub wnuczki. Sterczały tak już prawie rok i raniły wszystkich swoim widokiem, przypominając o poronieniu Cassandry. Tylko, że Cassie nie chciała się ich pozbyć, nie potrafiła, i za każdym razem, gdy ktoś to sugerował, reagowała krzykiem.

Wkrótce, ku przerażaniu Cassandry, która z ciążą nie chciała mnieć już nigdy nic wspólnego, okazało się, że mebelki być może jeszcze się przydadzą.

Noah, szczęśliwy, aczkolwiek bardzo nerwowy, nawet z uśmiechem mył naczynia...

... Za to Cassandra chodziła całymi dniami w piżamie i bała się zrobić cokolwiek innego niż jedzenie i spanie.

Na szczęście Cassie w końcu ponownie zaczęła się uśmiechać. Czasami zastanawiała się, czy może jednak nie chciała rozstać się z dziecięcymi meblami i zabawkami, bo podświadomie czuła, że kiedyś urodzi zdrowe dziecko. Żywe dziecko.

Astrid udało się nawet wyciągnąć Cassie do jadłodajni „U Gorącej Bułki”. Zjadły tam smaczny posiłek i napiły się szampana – oczywiście dla Cass bezalkoholowy. 

Później Astrid zaproponowała zakupy, ale kiedy już zaopatrzyła się w produkty spożywcze i poszła zobaczyć, czy Cassandra wybrała dla siebie jakieś ubranie, okazało się, że synowa znów była przygnębiona. Astrid miała nadzieję, że po porodzie będzie z nią znacznie lepiej...

A poród w końcu nadszedł i Casterly Rock doczekało się kolejnego mieszkańca – Sidneya. Maluch miał oczy po matce i Cassie, patrząc w nie, zastanawiała się czy tamto dziecko miałoby takie same. 

Sid był otoczony miłością. Częściowo. Bo Cassie nie potrafiła spędzać z nim tyle czasu, ile inne matki spędzają ze swoimi dziećmi. Miała wrażenie, że to nie w porządku, że gdyby nie tamto poronienie – od którego minęło już przecież tyle czasu! – na miejscu Sidneya byłby ktoś inny.

2 komentarze:

  1. Oby kwiaciarnia Rity rozwijała się w zawrotnym tempie. 🌷💰 Jakie cudowne bobaski, w 2 o wiele bardziej mi się podobają niż w TS3. 👶 Z jednej strony szkoda mi Cassie, lecz z drugiej ma teraz powód do szczęścia, nie można żyć przeszłością, chociaż zdaję sobie sprawę, że to musiało być dla niej trudne i dotkliwe przeżycie. Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Cassandra nie obwinia siebie za tamto poronienie. :/ Z tymi meblami to odezwał się w niej "kobiecy instynkt".
    Sid to słodki maluch i ma piękne oczy. :3
    Noah chyba jest jakiś zbyt szczęśliwy, ale co tam. Jest dziecko, jest impreza!!!
    Szczęścia nowożeńcom! Niech znajdą pracę, mają setkę dzieci i żyją długo i szczęśliwie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga