środa, 8 czerwca 2016

16. Rodzina Faraday – 2

Nowa aktualizacja do The Sims 4 to życie (cieszę się, że jakiś czas temu postanowiłam zainwestować w tę część simsów). Będę mogła ubierać chłopców w sukienki, dziewczyny w męskie ubrania i tworzyć trans simów! To całkiem fajniutkie, dzikie i, hm, rozczulające.
PS: Od dłuższego czasu chciałam mieć trans wątek w simsach, ale przerażało mnie przeczesywanie internetów w poszukiwaniu cc/modów i poradników do SimPE. A teraz będę mogła go zrealizować bez tego. Tylko, że nie w dwójce, ale to nic!


Życie Demeter i Vincenta od dłuższego czasu było bardzo monotonne – sprzątanie, gotowanie, opieka nad małą Liv, w przypadku Vince'a również praca w sklepie muzycznym… Demeter powoli zaczynała mieć dość takiego życia, wolałaby zająć się czymś poważniejszym. I chociaż kochała Vincenta, Liv i dziecko, które miało przyjść wkrótce na świat, żałowała, że wpakowała się w to wszystko tak szybko.

Pewnego wieczoru rutynę w domu Faradayów przerwały skurcze porodowe Demeter. Vincent, jak na dorosłego sima przystało, zaczął panikować, jednak szybko się opanował i zabrał żonę do szpitala.

Kilka dni później Demeter wróciła do domu razem z drugą córką, Leah. Mała do złudzenia przypominała starszą siostrę, kiedy ta była trochę młodsza.

Życie Faradayów nadal wyglądało tak jak wcześniej, z tym że teraz małżeństwo miało dodatkowe dziecko do opieki. Vincentowi odpowiadał taki stan rzeczy – dobrze czuł się w roli ojca, opiekuna rodziny. Demeter nigdy nie narzekała głośno; zaciskała mocno zęby i wykonywała swoje obowiązki solennie. Z czasem przyzwyczaiła się do takiego życia, choć jej serce nadal rwało się do innych miejsc.

Był taki dzień, kiedy Demeter czuła się tak paskudnie, tak staro, tak źle i, dla świata, tak bezużytecznie. Przełamała się i powiedziała o tym Vincentowi. I o tym, że nie takiego życia oczekiwała, że przecież nauka, ciężka praca, rozwój i samodoskonalenie były jej priorytetem. Nie poznawanie przepisów na najlepsze naleśniki świata i umiejętność zmieniania pieluch dzieciom.
– Głupiutka – westchnął wtedy Vincent. – Nikt ci nie każe przecież spędzić całego życia w kuchni. A dzieci dorastają. – I pocałował Demeter czule w usta.

Demeter dostała jakiejś nowej siły, pewności, że wszystko jeszcze poukłada się po jej myśli. Przecież była jeszcze młoda, miała tyle życia przed sobą! Normalną pracę uda jej się pogodzić z obowiązkami domowymi i wychowaniem córek, bo przecież ma Vincenta, a na dodatek zawsze można wynająć opiekunkę na parę godzin gdyby zaszła taka potrzeba. Przez to optymistyczne myślenie, Demeter zaczęła częściej rozmawiać i normalnie się spotykać z będącą w kolejnej ciąży Gilly.

Dziewczynki rosły jak na drożdżach. Vincent śmiał się, że wyglądają jak bliźniaczki, będące w różnym wieku oraz, że są jego odmłodzonymi klonami.

Vincent i Demeter na przemian nauczali Leah mówienia, korzystania z nocnika i chodzenia. Cóż, przy tym ostatnim mała tyle razy upadła na tyłek, że za którymś razem, Demeter już nie mogła się powstrzymać przed napadem śmiechu.

Liv – chociaż starsza i bardziej samodzielna – również nie była zaniedbywania przez rodziców, którzy całkiem sporo rzeczy mieli na głowach.

Starsza Faradeyówna uwielbiała bawić się z Leah (jak widać – chyba z wzajemnością)…

…rozmowy o szkole, najczęściej przy rodzinnej kolacji, znosiła bardzo dzielnie…

…a w wolnych chwilach, kiedy nikt nie patrzył, oglądała w telewizji półnagich, bijących się mężczyzn.

Wywiązywała się ze swoich obowiązków domowych – których później trochę przybyło, bo Demeter zaczęła pracować w szpitalu – bez odkładania na „potem”, a kiedy miała czas, kochała czytać książki science-fiction.

Chociaż na początku Vincent i Demeter pracowali na przemian – tak, że zawsze któreś z nich mogło zająć się córkami – to po awansie Dem, skorzystanie na kilka godzin z usług opiekunki było rzeczą konieczną.

W pewien weekend, Demeter postanowiła zaprosić rodziców oraz brata na obiad. Hector wyglądał, jakby był obrażony na córkę – i miał ku temu powody, bo wieki rodzinnego domu nie odwiedzała! – ale szybko się rozweselił.

Rodzinne spotkanie mijało w naprawdę przyjemnej atmosferze. Demeter żałowała, że nie organizują takich zjazdów częściej, lecz niestety rzadko kiedy wszyscy mieli czas tego samego dnia. Nawet tamtej soboty, Hyperion nie zdążył zdjąć ubrania roboczego, a jego żona, Sun, w ogóle nie mogła się pojawić.

Liv bardzo dobrze rozmawiało się z wujkiem Hyperionem. Z zachwytem wysłuchiwała jego opowieści o pracy w laboratorium naukowym, i zastanawiała się poważnie nad tym, czy praca naukowca nie będzie lepszą opcją od zostania bokserem.

Kilka miesięcy później swoje urodziny miała Leah.

Mniej więcej w tym samym czasie, Demeter zaczęła mieć, jak miała nadzieję, problemy z żołądkiem.

+

Udało mi się w końcu napisać tę notkę. Chyba nie wyrobię się do wakacji z wszystkimi zaległymi zdjęciami, bo znowu mam zastój i nie potrafię pisać. Aha, i to, że L. i L. wyglądają jak bliźniaczki to jakiś błąd gry, o którym do niedawna nie miałam pojęcia, ale przeglądanie tumblrów mnie o tym uświadomiło. No cóż, młode już takie zostaną. (Zignorujcie zalaną łazienkę na ostatnim zdjęciu właściwej części notki. Chyba nie zauważyłam, kiedy grałam.)

Vincent wygląda na tym zdjęciu, jak jakiś myśliciel. To chyba pozostałości po jego studiach filozoficznych, które w pracy raczej mu się nie przydały.

A tutaj bawiłam się przedwczoraj (?) nowymi opcjami czwórkowego CAS'a. Rany, ja naprawdę kocham tę aktualizację mocno, chociaż męskie koszulki brzydko układają się na cyckach (najgorzej chyba na najmniejszych), ale odkryłam, że można pozbyć się ich (tych cycków) całkowicie!

4 komentarze:

  1. Demeter dopadła monotonia, nic dziwnego! Liv ma ciekawe zainteresowania. :) Liv i Leah to cały Vincent! Imię Leah źle mi się kojarzy przez książkę, którą ostatnio czytam (tyt: Mimo twoich łez). Czyżby rodzinka miała znowu się powiększyć? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to ta monotonia powinna dopaść wszystkich moich simów. X'D Aż zaspoileruję: Ano powiększy się. I nazwisko - mam nadzieję - przetrwa.

      Usuń
  2. Ale mnie długo nie było. :/ Muszę nadrobić.
    Demeter jakie ładne imię, czyżby inspirowane Boginią Rolnictwa? ;)
    Liv i Leah to ładne dzieci. Rozwaliło mnie to, że starsza ogląda boks (XD). Nie wiem, czy w Dwójce też to działa, ale niech Demeter wpiernicza jabłka, by mieć chłopca. :)
    A te ostatnie zdjęcia - Czemu ten/ta gościu/gościówa ma większy biust niż ta/ten/to niżej?!
    Idę czytać poprzednie posty, ciao! 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Underhillom - nie licząc Rity, która się "wżeniła" do rodziny - nadaję imiona z mitologii greckiej. Hector, mąż Rity, mnie zainspirował.
      W dwójce trik z owocami nie działa i chyba nie ma żadnego sposobu na płeć dzieciaka, ale w sumie tak jest bardziej życiowo.
      Bo ta pani urodziła się (wylosowała) w ciele chłopca, a chłopiec niżej miał odwrotną sytuację, no a niektóre rzeczy można naprawić...
      (Dodam jeszcze, że odkryłam, iż można nawet zrobić dziewczynę-dziewczynę całkowicie pozbawioną piersi.)

      Usuń

Archiwum bloga