wtorek, 6 września 2016

20. Rodzina Blackwater – 5

1. Tak, moje simy mają w zwyczaju przechadzać się po domu w piżamach, dopóki gdzieś nie wychodzą, albo nie wezmą prysznica i nie zmienią ubrania automatycznie.
2. Czasami mam ochotę prowadzić te relacje z gry jak opko. Czasami mam ochotę zapisać tylko jakieś swoje uwagi. Czasami wkurzam się, że pod jakimś zdjęciem mam tylko jedną/dwie linijki tekstu, bo wygląda to nieestetycznie. Czasami w ogóle nie wiem, co napisać pod zdjęciem. I wtedy nie mam ochoty sklejać tych notek, ale to przecież tylko gra (albo aż, bo simy to trochę moje dzieci, zwłaszcza te żyjące jakiś realny rok), a ja chcę mieć gdzieś zachowane ich życia – a poza tym strasznie mi miło, kiedy czytam komentarze, czuję się trochę jak matka, dodająca zdjęcie dziecka na Facebook – i chyba pora przestać przejmować się tym, że nie wszystko jest idealne.
3. (Ja po prostu czuję, że niektóre rzeczy powinny być w nawiasach, a inne nie, nawet jeśli wydaje się, że są mniej więcej takie same.)


Blackwaterom nadal żyło się sielankowo. Tristanowi udało się pogodzić czasochłonną pracę z opieką nad synem. Co prawda May zrezygnowała póki co z pisania książki, którą planowała wydać, ale nie narzekała. Podobała jej się rola matki, a poza tym twierdziła, że pisanie to nie krowokwiat – jeśli przestanę na jakiś czas pisać, moja książka mnie nie zeżre”. Jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało

Napoleon czuł się w nowym (prawdopodobnie pierwszym) domu naprawdę dobrze. Szybko rozkochał w sobie wszystkich mieszkańców. Zdarzało mu się – nie wiadomo czy celowo, czy niespecjalnie – zabawiać domowników dzikimi… zachowaniami. (Kiedy Napoleon umrze, na pewno będzie mi bardziej smutno niż podczas zgonów simów z pierwszego pokolenia.)

May nadal z radością pomagała Lynette przy pielęgnacji domowego ogródka.

(Moje zapracowane dzieciaki. Jestem z nich dumna – nawet do pracy potrafią iść z uśmiechem na twarzach. W ogóle uwielbiam, kiedy simy mijają mi się podczas drogi do domu/pracy/szkoły.)

Lynette zamiast pisać własną powieść, czytała inne książki…

Moi simowie z reguły często czytają (patrz: Abraham w tle), bo czytanie całkiem nieźle – ale to w zależności od cech charakteru sima – zaspokaja potrzebę zabawy. (PS: A soki wyciskane z owoców są bardzo sycące (zawsze wypełniają mi cały pasek głodu) i simowie od nich nie tyją.)

Abraham i Lynette doczekali się spokojnej starości.

(Jedno ze zdjęć z serii „nie mam pojęcia, jak to podpisać, bo to, kurczaki, kolejna normalna czynność”. Zazwyczaj takie usuwam z notek, ale postanowiłam przestać to robić. No i Napoleon pięknie wpasował się w tło, prawda?)

Różni ludzie = różne gusta dotyczące książek? Niekoniecznie. May póki co nie zabierała się za czytanie science-fiction, żeby podświadomie nie splagiatować jakichś wątków przy pisaniu własnej książki.

Finn miał urodziny i stał się małym dzieckiem. No, uznał, że Napoleon jest całkiem niezłą przytulanką, ale kot niekoniecznie był z tego powodu zadowolony, chociaż wytrzymywał uściski dzielnie.

Dziadkowie nierzadko zajmowali się wnukiem, żeby May i Tristan mogli odpocząć i spędzić czas sam na sam. „A nuż postanowią zrobić nam kolejnego wnuka!” – żartowała czasami Lynette.

Kolejne zbiory w blackwaterowym ogrodzie…

Napoleon wiecznie kręcił się gdzieś pod nogami i domagał uwagi oraz pieszczot.

…i kolejne sadzenie i nawożenie w blackwaterowym ogrodzie.


Tristan coraz częściej pragnął skontaktować się z Isolde, ale kiedy już chwytał za słuchawkę telefonu, odkładał ją po paru sekundach ponownie. Tęsknił za siostrą bliźniaczką. Żałował, że wymigał się z rodzinnego spotkania, które miało miejsce niedawno, pracą. Może spotkanie się z nią przy wszystkich byłoby mniej niezręczne? Jeśli spotkanie z siostrą, z którą się kiedyś przespało, mogło być trochę niezręczne…

I kolejne prace w blackwaterowym ogrodzie. Ogrodnictwo zacieśnia więzi.

Finn doczekał się kolejnych urodzin i wkrótce miał zacząć chodzić do szkoły podstawowej, co niespecjalnie mu się podobało.

Młody Blackwater postanowił nauczyć Napoleona paru komend. Cóż, spokojne „umieranie” kota chyba było bardziej wiarygodne od przedramatyzowanego „umierania” Finna?

4 komentarze:

  1. TAK TAK TAK! Też tak mam, że większość życia simy przechodzą w piżamach, ale... prawda jest taka, że my w wakacje też potrafimy przesiedzieć większośc dnia w piżamie XD
    Hahaha Napoleon ta łazęga bezdomna! :D Świetnie tańczy xD Ooo nie wiedziałam tej ciekawostki z sokami - to tak jak z jedzeniem złowionych ryb chyba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, jak nigdzie nie muszę wychodzić, to nie widzę powodu, żeby się sensownie ubierać (znaczy mama mówi, że mam się ubrać "dla siebie", kiedy pytam po co. i pomalować też mam się do siebie, wtf. X'D)
      Jak z rybami i przy normalnych posiłkach, kiedy uzupełni się lodówkę wyhodowanymi warzywkami i owocami. Tylko wtedy trzeba pilnować sima, żeby nie kończył posiłku, kiedy już się pasek głodu zapełni, bo łatwo wtedy o przytycie.

      Usuń
  2. Hej, zastanawiam się skąd bierzesz te piekne cc ubrań? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://trappingcrushes.tumblr.com/tagged/clothes - Sporo ubrań, które mam w grze, znalazłam przez to. Jak mi się jakiś ubrania spodobały, to dodatkowo przeglądałam tumblry, z których pochodziły.
      http://sssvitlans.tumblr.com/sims2cc - Teraz (no dobra, ostatni raz już dosyć dawno) robię podobnie tutaj.

      Usuń

Archiwum bloga