poniedziałek, 17 października 2016

23. Rodzina Blackwater – 6

Okay, w tym poście Mary Florent z poprzedniej relacji na powrót stanie się dzieckiem, a Colton będzie starszy niż w następnej (za dwa posty) z Campbellami. Im dalej jestem z postępem w grze, tym trudniej uporządkować mi to później w postach, a zdarza się, że czasami ktoś oprócz mnie tutaj wpada. (A jeśli wpadnie tutaj ktoś kto umie w drzewa genealogiczne, to byłabym bardzo wdzięczna gdyby podzielił się wiedzą na ten temat, bo jedyne, co mi przychodzi do głowy, to ręczna robota w paincie i płacz, że kreseczki nie są idealnie równe z każdej strony.)


Finn i May czekali bardziej lub mniej cierpliwie, aż Tristan naprawi telewizor. Samodzielne naprawy elektronicznych sprzętów są u mnie w dwójce rzadkością (od kiedy wiele lat temu mojego sima, który samotnie wychowywał dzieci, pokopał prąd i o mały włos nie umarł) i teraz, patrząc na zdjęcie wyżej, zastanawiam się jak u Tristana jest z umiejętnościami technicznymi, że mu na to pozwoliłam.


Napoleon spał sobie bezczelnie w łóżku obok Abrahama, zajmując Lynette miejsce.


No, Abe następnego ranka wynagrodził jej to pocałunkiem w dłoń. Nie, żeby Lynette czekała cierpliwie aż kot się wyśpi – przegoniła pchlarza (przecież ma swoje posłanie!).


Dzieciak odchowany, więc May miała w końcu więcej czasu na pisanie książki, której tytułu zapomniałam.


Napoleon jak zwykle domagał się pieszczot. Finn kontynuował naukę komend, ignorując leżący obok stos zaległych zadań domowych.


Bo zadania domowe mogą zaczekać, prawda?


May powoli kończyła spisywać swoją powieść o zdobyciu przez kosmitów władzy nad simami i ruchu oporu, próbującym z tym walczyć.


Niestety książka nie okazała się kolejnym bestselerem na miarę „Zombie? Zombie!”, „Milczenia Lam”, czy co tam jest teraz w modzie…


Nie przeszkodziło to jednak May w zmuszaniu Finna do zaznajomienia się z jej twórczością.


Hm, możliwe, że odrabianie zadań domowych wydawało się chłopcu ciekawszym zajęciem niż słuchanie o ataku kosmitów. Swoją drogą – wiadomo już kto mu kupił piżamę…

Lynette czytała Finnowi książki bardziej przystosowane do osób w jego wieku.


Tristan dobrowolnie zabrał się za przeczytanie książki żony i chyba nawet mu się spodobała. Ewentualnie May stała gdzieś obok i Tristan nie chciał sprawić jej przykrości…


Kulturalny kotek.


Finn nie radził sobie za dobrze w szkole.


May, ignorując niepochlebne recenzje pierwszej książki, zabrała się za pisanie kolejnej. Kolejnej, która była kontynuacją tej pierwszej (czy to ma szansę się sprzedać?).


– Finn jest już duży, za niedługo pewniej wyjedzie na studia… a może by tak… – zaczął niepewnie Tristan.
– Kochanie, ale wiesz, że nasz syn nie jest jeszcze nawet nastolatkiem? – przerwała mężowi May, domyślając się, co ten próbuje zasugerować. – Ale tak, myślę, że jestem gotowa na kolejne dziecko…


Przygody sieroty-Napoleona. Najpierw łóżko Finna okazało się być zajęte przez właściciela, a później miał problem z zejściem z kanapy, ponieważ przeszkadzał mu Abraham…


Abraham najwidoczniej trzyma się – jak na emeryta – całkiem nieźle i potrafi podnieść żonę, nie narzekając na ból krzyża.


Nie mam pojęcia o czym Finn opowiadał Lynette, ale, patrząc na jej minę, chyba nie chcę wiedzieć.


Staranie się o dziecko zakończone sukcesem.


Lynette podlewająca kwiatki (ale czemu je depczesz…?).


Lynette była wzruszona tym, że kolejny (siódmy!) raz zostanie babcią.


Nauki komend część dalszy. Przyszła kolej na „turlaj się”.

(Wyjaśniam – postanowiłam urządzić Finnowi przyjęcie urodzinowe, na które została zaproszona znaczna część rodziny (pora w końcu zacząć dbać o życie rodzinne simów, prawda?), ale coś mi nie wyszło. Czekałam ze zdmuchnięciem świeczek do osiemnastej. Z tym, że o osiemnastej Finn dorósł samoistnie, bo to był jego ostatni dzień dzieciństwa, a ja się wtedy nie spodziewałam, że to się tak nagle stanie… Więc nazwę to, eee, rodzinnym zjazdem, bo koniec końców urodzinowej części na zdjęciach nie udało mi się uchwycić. A May była nieobecna, ponieważ spała. #ciężarne_simki)


No więc… Blackwaterowie urządzili zjazd rodzinny, na który przybyły Gilly i Isolde razem z prawie wszystkimi dziećmi (Samuel od Isolde był za mały). Finnowi bardzo zaimponował jego starszy kuzyn, Colton. Na kanapie siedzą Gilly i jej siostrzenica, Rose, Abraham rozmawia z zasłoniętym przez niego Alekiem, a blondyneczka przechodząca obok Coltona to Sage.
PS: Na tym zdjęciu można w końcu zobaczyć jakże gustowne spodnie Abrahama. Tak, nie chciało mi się kupować innych, bo byłam leniem.


Tristan – trochę nieśmiało – zaczął rozmowę z Isolde (nadal czuł się przy niej dziwnie, biorąc pod uwagę ich wspólną przeszłość…). Po lewej Lynette rozmawia ze swoją najstarszą wnuczką, Rose (pierwszą córką Isolde).


Tristan postanowił zagadać do córek siostry bliźniaczki. Cóż, przez to unikanie się nawzajem, to było jego pierwsze spotkanie z siostrzenicami.


Rose weszła do pokoju Finna (będącego równocześnie sypialnią Tristana, May i Napoleona, który ma tam swoje legowisko. owszem, muszę rozbudować ten dom) i przestraszyła się robali.


Gilly, Isolde i chyba Tristan (nie wiem, czy gra z nimi, czy tylko wpadł w kadr) postanowili zachować się jakże dojrzale i pograć sobie w – chyba – „zośkę”.


Finn poszedł poszukać Mary, żeby zaproponować jej wyjście na dwór razem z resztą kuzynów i kuzynek, i widząc jej strach przed robakami, zaczął z niej trochę drwić.


Colton został z dorosłymi, ale cała reszta rozsiadła się wygodnie na trawie i długo rozmawiała w towarzystwie nieśmiertelnego konika, pamiętającego jeszcze wczesne dzieciństwo Tristana i Isolde.

Finn, już po urodzinach, rozmawia sobie z matką.


#napoleon_pieszczoch


Kilka miesięcy później na świat przyszedł drugi syn Tristana i May, Nathaniel – z włosami po matce (naturalnie May jest blondynką), oczami po ojcu.


Bo nie ma to jak świeży soczek domowej roboty…


Lynette i Abraham oczywiście od razu zakochali się w Nathanielu, a ja tak bardzo kocham te dwa zdjęcia i aż mi smutno, kiedy przypominam sobie, że Abe i Lyn, pierwsi mieszkańcy Casterly Rock, w tej chwili, ekhm #spoiler, leżą sześć stóp pod ziemią.


Może i Finn nie był idealnym dzieciakiem, olewając wiecznie szkołę i naukę, ale młodszym bratem od czasu do czasu potrafił się całkiem nieźle zająć…


…i Napoleonem. Napoleonem zajmował się od dziecka.


#romantyczność


#kocie_siad


Lynette pamiętała wciąż o swoich drzewkach.


Finn poznał w szkole nieco starszego od siebie Ryana Morrisona. Chłopcy nawet się polubili (oczywiście najpierw Napoleon domagał się pieszczot ze strony nowego człowieka), ale nie zostali przyjaciółmi.


Napoleon chyba w końcu ogarnął, że ten wielki domek, który można drapać, służy również do spania (swoją drogą – nie wiedziałam, że kocię może spać na pięterku!).


Pewnego dnia Lynette wstała dosyć wcześnie i od razu popędziła do ogrodu…


…spędziła w ogrodzie sporo czasu; zdążyło się rozjaśnić, a Abrahama obudził sam Mroczny Kosiarz.


Śmierć Abrahama chyba najbardziej odbiła się na Lynette i Finnie…


Kilka tygodni po tym tragicznym wydarzeniu, Nathaniel miał urodziny i stał się małym dzieckiem (chyba sporo w nim May, w końcu jakaś odmiana).
+

Biedna miastowa, została otoczona przez psy/wilki i przez dłuższą chwilę odwracała się od jednego psowilka, do drugiego, nie mogąc ich, kurde, wyminąć z boku. :')

Edit, 26.02.2017 – pojebały mi się imiona, omg, jak znajdę czas to popoprawiam. Wyję z mojej gapowatości.

4 komentarze:

  1. Napoleon- najkulturalniejszy kot na simŚwiecie :) Żeby to każdy tak potrafił :D Oo, jest i kolejny potomek, ale i jeden członek rodziny odszedł. :( Miastowa, taaka błyskotliwa, że masakra :D
    Kiedyś ci już wspominałam, a jak nie, to powiem to teraz :p Czytając twoje posty, zbiera mi się niepochamowana ochota na zagranie w dwójkę. :* Chyba wkrótce się ona u mnie pojawi, dzięki tobie! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kulturalnych kotów - jeden z moich kiedyś wysikał się do wanny, kiedy przypadkowo został zamknięty w domu na cały dzień.
      Szalenie mi miło, że te moje posty potrafią kogoś zainspirować do gry!

      Usuń
  2. Finn jest seksi nawet :d Napoleon! :3 dodawałam komentarze z busa, no i widzę, że się jednak nie dodały.
    Kocham KLIMAT Twojej simsowej społeczności. Kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dziękuję! Finn jest jednym z moich ulubionych dzieciaków z tego pokolenia, ale niebawem - czyli pewnie tak jakoś za rok, biorąc pod uwagę tempo mojej gry - zrobi coś bardzo niefajnego. Nie, wcale go do tego nie zmuszę. Wcale.

      Usuń

Archiwum bloga