niedziela, 29 kwietnia 2018

33. Dookoła Casterly Rock – 3

Puk, puk, jest tutaj ktoś jeszcze? Pogrywam sobie w simsy ostatnio, dzieciaczki mają swoje dzieciaczki, więc wypadałoby pododawać zdjęcia, ech. Zanim nie zrobi się ich jeszcze więcej (oprócz tej notki mam ich jeszcze sześć w roboczych + milion zdjęć do przycięcia na kolejne około sześć postów. :')).

Samuel wpadał w odwiedziny do Masona regularnie, więc pomimo uczęszczania do różnych szkół chłopcy widywali się naprawdę często – jeśli nie w domu Masona, to gdzieś na mieście. Ale Masona dręczyło jedno pytanie: Dlaczego Sam nigdy nie zaprasza mnie do siebie? Czyżby wstydził się przed rodzicami przyjaźni z kimś biedniejszym? Faradayowie na brak simoleonów nie mogli narzekać, ale daleko było im do posiadania fortuny Florentów.

– Za kogo ty mnie masz, do cholery? – westchnął Samuel, kiedy Mason zdobył się w końcu na to, by podzielić się z przyjacielem własnymi rozterkami. – Po prostu wolę spędzać czas u ciebie. W moim domu zrobiło się strasznie pusto odkąd Rose i Mary się wyprowadziły, a rodziców często nie ma… Zresztą to nieważne. Ważne, że się ciebie nie wstydzę i nigdy nie będę, rozumiesz? Nigdy. Jak mogłeś tak w ogóle pomyśleć?

Masonowi zrobiło się tak przyjemnie ciepło gdzieś w środku, że kiedy wstali z kanapy, niewiele myśląc przyciągnął Samuela do siebie i pocałował krótko w usta. Ku jego zaskoczeniu Sam nie zaczął krzyczeć z oburzenia i nawet nie wyszedł na dwór, trzaskając za sobą drzwiami. Nie odepchnął Masona od siebie. Zamiast tego odwzajemnił pocałunek.

Później już czule patrzyli sobie w oczy i jedli ciasto – które cudem się nie spaliło – snując plany na przyszłość.

Lancelot i David zostali powiernikami Masonowych sekretów. Brak innych przyjaciół niż twój obiekt uczuć i niechęć do przyznawania się przed rodzicami i siostrami, że z tym jednym, jedynym przyjacielem łączy cię coś więcej, skutkuje rozmowami ze zwierzętami. No cóż – tamten pocałunek tak zawrócił Masonowi w głowie, że chłopak miał ochotę śpiewać wszystkie znane piosenki o miłości.

Vincent i Demeter zestarzeli się…

Mason również miał urodziny. I cóż… chociaż chwile spędzone z Samuelem, zwłaszcza po tamtym pocałunku, były najlepszymi z ich nastoletnich wspomnień, a planów na przyszłość mieli tysiące (…i na starość zamieszkamy nad brzegiem morza, ale najpierw wynajmiemy jakiś apartament w Starfall, z widokiem na te wszystkie wieżowce, obiecywał Samuel), to ich kontakt najzwyczajniej w świecie się urwał. Tak po prostu, bez słowa pożegnania, Sam przestał się odzywać, odbierać telefony, odpisywać na smsy.

+ Bonus, och, jak ja uwielbiam to zdjęcie. Lancelot przelatujący nad walką policjanta z przestępcą taki piękny.


Przynajmniej Rose Florent cieszyła się otwarcie ze swojego związku z Aishą Summerdield.

Cole awansował.

Mia urodziła córkę, która odziedziczyła po niej oczy oraz włosy (wreszcie, moje pierwsze rude dziewczę urodzone w CR. z panów był do tej pory chyba tylko Tristan…). Razem z Coltonem wybrali dla niej imię Cheryl.

Aisha i Rose dzieci nigdy nie planowały, a to że one mogły sobie radośnie randkować, kiedy Cole i Mia babrali się z pieluchami, utwierdzało je w przekonaniu, że nigdy żadnego brzdąca nie adoptują. A jeśli już to jakieś starsze, w wieku szkolnym.

Romantyczne chwile w jacuzzi przy zachodzie słońca (jedne z moich najulubieńszych zdjęć, ok).

Kto by pomyślał, że z Colton Campbell kiedykolwiek zostanie odpowiedzialnym ojcem? Cheryl była jego oczkiem w głowie.

Pewnego razu Mia wyznała Aishy, że chciałaby zalegalizować swój związek z Coltonem, ale chłopakowi nie śpieszyło się do oświadczyn. Niby kiedyś stwierdzili, że ślub nie jest im potrzebny, ale pojawienie się dziecka powinno zmienić postać rzeczy, prawda?
– Nie martw się, Mia, pewnie wkrótce ci się oświadczy… – pocieszała ją Aisha. 

Ciocia Rose. Co prawda Rose własnych dzieci nigdy nie chciała, ale do swoich siostrzenic miała słabość.

– Hej, Cole, a nie myślałeś może o tym, żeby się oświadczyć Mii – zagadała kuzyna Rose, która również dowiedziała się o pragnieniach panny Morgan.
Nie, nie myślał.
– Eee, jakoś nie czuję potrzeby. Po co nam jakiś papierek, robiący za dowód miłości? Cheryl tym dowodem jest. Zresztą ty i Aisha też nie jesteście po ślubie.
– Tak, ale…
– Mia i tak zawsze mówiła, że oświadczyn i ślubu do szczęścia nie potrzebuje – przerwał Rose Colton i na tym zakończył temat.

Dowód miłości.


Lucy Crick od najmłodszych lat rozwijała swoją logikę, bawiąc się układankami…

…chodzić, mówić i korzystać z nocnika nauczyła się stosunkowo szybko. Mała była niezwykle posłusznym i utalentowanym dzieckiem.

Ach, tak, wymioty Mary oczywiście nie były spowodowane zatruciem pokarmowym, a ciążą.
– Mam nadzieję, że tym razem będzie to chłopiec! – rozmarzył się Carter. – Ale oczywiście drugą córeczkę też będę uwielbiał – dodał szybko, żeby nie podpaść Mary.

Cotygodniowe płacenie czynszu.


Sidney i Mariah Forest spodziewali się kolejnego dziecka.

Mały Nathan z najmłodszą ciocią w Casterly Rock, Astrid.

– Powiedz „mama” – poprosiła syna Mariah, ale on nie powiedział.

Wiosną Forestowie zmienili kolor cegły domu.

Powroty z pracy i szkoły. Nie, Sid zdecydowanie nie dostał awansu.

Asrid miała urodziny, po których niemal od razu ścięła włosy.

Jakiś czas po Astrid urodziny mieli też jej rodzice, Noah i Cassandra.

A po ich urodzinach na świat przyszła Nadia…


Wszystkie wydane książki May Blackwater.

Awans.

May spędzała w ogrodzie znaczniej mniej czasu niż kiedyś. Już nawet nie sadziła wiosną warzyw, a jedynie zajmowała się drzewami owocowymi (w tle wóz tępiciela robactwa, piękny).

Regan wpadła do teściowej na ploteczki. Pogoda była ładna, więc panie postanowiły rozsiąść się w ogrodzie.

Smacznego, Nathanielu (bo simy tak pięknie jedzą chrupki/ciasteczka).


Ryan Morrison i wierna psina, Alfa.

Liv wiecznie z nosem w książkach, typowe.

Apollo stał się małym dzieckiem.

Nauka mówienia z dziadkiem Josephem…

…i próby stawiania pierwszych kroków z tatą.

Liv dostała awans.

– Livvy, Apollo jest już całkiem duży, co powiesz na postaranie się o kolejne dziecko? – zaproponował pewnej nocy Ryan, a Liv zgodziła się, nie wahając się ani przez moment.

+ Bonusowo latarnia, która spaliła się doszczętnie i mój strach, że Leah umrze na terenie działki, gdzie mieszka jej siostra. No kurde, dwóch strażaków było potrzeba do zgaszenia tego pożaru!

Z rodziny Palmer-Brooks zdjęć bardzo niewiele, bo tylko dwa:

Leah i Artemis uczące Juliana i Annabeth mówić…

…oraz Artemis, która wyprowadzała na spacer cudowną Alegrę.


Finn Blackwater wyglądał na załamanego milczeniem małej Luny, kiedy próbował przekonać ją do wypowiedzenia jego imienia.

Spotkanie z ulubionym kuzynem. Cóż z tego, że na początku wyglądali jakby prowadzili poważną rozmowę, skoro chwilę później zaczęli się bawić w przepychanki. Jak dzieci, panowie.

Nauka chodzenia.

– To się nie może nie udać. Przyrządzenie omletów to żadna filozofia. Taż radę, Finn, przecież przyrządzałeś bardziej wyszukane dania – motywował się Finn, kiedy próbował przyrządzić na śniadanie swoje pierwsze w życiu omlety.

Nie udało się. Ale Regan stwierdziła, że lekko przypieczone omlety też są pyszne, więc nawet Finn się uśmiechnął, chociaż jego dzieło wcale takie pyszne nie było.

Nie ma to jak zakopywać dziury w środku nocy w samych bokserkach, Finn (i te piękne chwasty w tle, ech).

Łaskotki x2.


Molly Summerfield i nauka chodzenia, nie stania, z babcią Gwen oraz mówienia z dziadkiem Isaacem.

Druga córka Lee i Lydii – Rachel.

A Isaac i Gwendolyn zestarzeli się.


Devan Campbell na nocniku. Uroczo.

Alec i jego próby nauczenia córki pierwszych słów. Początki bywają ciężkie.

Alec liczył na syna i, gratulacje, doczekał się syna. Oto Aaron Campbell.

Gilly, no błagam, to jest niewykonalne.

– Moje maleństwo…

Kiedy Alec kąpał Aarona, Sophie uczyła Devan chodzić. Początkowo z marnym skutkiem.

Leith i Gilly zostali emerytami…

…a Alecowi w końcu udało się znaleźć pracę w edukacji.


Po wielu miesiącach milczenia Samuel zadzwonił do Masona i zaprosił go do siebie. Przez kilka minut siedzieli tylko w milczeniu, bo Sam nie potrafił ująć w słowa tego, co miał za chwilę przekazać – byłemu? – przyjacielowi. Nie chciał. A Mason nie miał zamiaru odzywać się jako pierwszy po tym jak został przez Florenta olany.

– Mason, ja… ja się żenię – wyrzucił z siebie Samuel. – Przepraszam…
Ale Mason nie dał po sobie poznać, żeby ta wiadomość była warta przepraszania.
– Wow, cieszę się twoim szczęściem, stary. Gratulacje – powiedział, uśmiechając się szeroko, zbyt szeroko. – Kim jest ta szczęściara?
– Ma na imię Emily, poznałem ją w pracy – odparł krótko Samuel. – Słuchaj, wiem, że zachowałem się jak ostatni dupek, nie odzywając się do ciebie przez ostatnie miesiące, ale mam nadzieję, że się nadal przyjaźnimy. Nie chciałbym cię stracić…
– Jasne, że się przyjaźnimy. Sam i Mason, najlepsi przyjaciele na zawsze, pamiętasz?
A potem Samuel zaprosił Masona na wesele i pożegnali się wylewnie. Kiedy Mason opuścił dom Florentów, Sam wiedział, że nic już nie będzie tak jak dawniej.


Underhillowie przeprowadzili się do przeszklonego domu nad brzegiem morza.

Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobił Hyperion było wskoczenie w kąpielówki i próba nabrania koloru.

A dorosła już Selene zabrała się za przeglądaniu ogłoszeń o pracę w lokalnej gazecie. Zainteresowała ją kariera w gastronomii – w końcu jakieś umiejętności już posiadała.

Cel osiągnięty, Hyperion opalony.

Z ukochaną żoną, Sun.

+ Sim-kot i demoniczne oczęta Selene jeszcze przed zmianą fryzury.


Sage Campbell została kolejną osobą, która zamieszkała nad brzegiem morza. Wspólnie ze swoim chłopakiem, Darylem Doyle'em zakupili skromny, niewielki domek.

Ale Daryl szybko przestał być chłopakiem panny Campbell – został jej narzeczonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga